Jak wygląda realizacja naszych postanowień noworocznych?
Jak wygląda realizacja naszych postanowień noworocznych?

Czy pamiętacie jeszcze o swoich postanowieniach noworocznych? Standardowo na początku stycznia przyrzekam sobie zrzucenie ok. 5 kg, dbanie o włosy, wcieranie kremu do twarzy punkt 20:00, bieganie, jazdę na rowerze i życie bez przeklinania. W okolicach maja łapię się na tym, że zdążyłam zrzucić tylko 3 kg (i to przez grypę żołądkową), kremu używam średnio raz na kilka dni, przebiegłam 5 kilometrów, a w rowerze mam pękniętą dętkę. Po uzmysłowieniu tego wszystkiego pada głośne i dosadne przekleństwo. Realizacja planu – minus 100 punktów. Gdy docierają do mnie te zaległości zaczynam wpadać w lekką panikę, po czym stwierdzam z wielką dumą, że maj to właściwie najlepszy moment na rozpoczęcie totalnego zadbania o swoje zdrowie, ciało i urodę.


Maj to jeden z pierwszych ciepłych miesięcy w nowym roku. To idealny moment aby zacząć planowe bieganie, takie na poważnie, bez żadnego ociągania się. Pamiętając o starosłowiańskim przysłowiu „kupa sprzętu, zero talentu” nie rozpoczynajcie swojej przygody z bieganiem od:


- nowych air max’ów, asicsów, czy new balance’ów,
- zakupu markowej bielizny termoaktywnej, idealnie odprowadzającej pot,
- zainstalowania Endomondo w swoim smartfonie i automatycznej konfiguracji konta z Facebook’iem (nie – udostępnienie przemierzonej trasy na swoim timelinie nie pomoże spalić Wam dodatkowych kalorii),
- zakupu słuchawek bezprzewodowych, uchwytu na komórkę i okularów do biegania.


Po prostu nałóżcie stary dres, zawiążcie mocniej sznurówki w adidasach, pamiętajcie o porcji nawodnienia i ruszcie przed siebie. Pierwsze przebiegnięte kilometry po długiej przerwie wysiłkowej to najlepsza motywacja na świecie. Po powrocie do domu i wystrzale endorfin do Waszego organizmu będziecie wiedziały, że to jest właśnie TO. Dopiero wtedy rozplanujcie swój terminarz biegania, w jakie dni, o jakiej porze i jaką trasą będzie się Wam najlepiej biegało. Jeżeli Wasze dotychczasowe obuwie sportowe ociera, uciska, lub parzy przemyślcie zakup dobrej, aczkolwiek nie ekskluzywnej pary butów. Dziewczyny nie ma co się oszukiwać – w okolicach września/października bieganie ponownie odłożymy na rzecz aktywności w sali do fitnessu, czy uczęszczania na dłuższe spacery. Oczywiście – pewna część z Was jest, lub stanie się prawdziwą pasjonatką tej formy aktywności i właśnie za Was trzymam kciuki!


Gdy punkt „sport” mamy odhaczony, trzymamy się dzielnie przykazania  i czerpiemy z tego 100% radości, warto zastanowić się nad codzienną pielęgnacją ciała. Ręka w górę, która z Was ma w swojej łazience więcej niż jeden balsam do ciała, kilka odżywek do włosów, kremów na dzień, na noc, popołudnie i 17:00, perfum, żeli pod prysznic i olejków? Zakładam się o talerz kaszy jaglanej z dodatkiem tofu, że prawie każda. Przeanalizujcie daty ważności zgromadzonych kosmetyków i zróbcie rachunek sumienia, po którym powinno Wam wyjść, które kosmetyki do pielęgnacji ciała są niezbędne, nie przetrwacie bez nich na bezludnej wyspie, ich brak w łazience to grzech ciężki. Moja lista zamknęła się na dobrym kremie do twarzy (uniwersalnym, w codziennym biegu ten na dzień nałożyłabym po 22:00, a ten na noc o 6:00 rano), dobrej jakości balsamie do ciała, na bazie naturalnych składników (zero brokatów, perfum i samoopalaczy w składzie), oliwce na spękania (polecam te dziecięce – są idealne, nawet bez całej gamy drogocennych olejków zbieranych przed świtem przez ginące plemiona indonezyjskie), fryzjerskiej odżywce do włosów, którą nakładamy średnio 2 razy w tygodniu (poproście o poradę Waszą fryzjerkę). Nie wspomnę o szamponie, żelu pod prysznic, antyperspirancie i paście do zębów. To produkty, bez których nasz dzień nie powinien się zacząć i to w nie polecam inwestować, sięgając po te najbardziej wypasione, z górnej półki.


Nie próbujcie zrealizować w ciągu tygodnia zaległości sprzed pół roku. „Pierwszy krok” to hasło klucz. Pierwsza przebieżka, remanent w kosmetyczce to najlepsze działania ku temu aby w swoje życie zacząć wdrażać systematyczność, samodyscyplinę i trzymanie się postanowień. Tymczasem zajrzyjcie do swojego ogródka, czy pierwsze nowalijki już wzeszły lub sprawdźcie w osiedlowym sklepiku, czy lokalny dostawca warzyw i owoców rozlokował się na półce ze świeżą, zieloną jak oczy Gerarda Butlera sałatą. Bo jak wiecie – na naszej liście smutno wisi zaległe hasło „dieta”.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl